Powroty zawsze mają w sobie coś symbolicznego. Koniec wakacji to jak zamknięcie rozdziału pełnego słońca i lekkości. Nagle wracamy do biur, kalendarzy i spotkań. Ale czy naprawdę musimy zostawiać za sobą beztroskę lata? Dla mnie zapachy są sposobem, by przemycić odrobinę wolności do codzienności. Mogą być jak szalony błysk słońca w deszczowy poranek albo jak miękki koc, który daje poczucie bezpieczeństwa wśród miejskiego zgiełku.
Dziś chcę podzielić się z Wami sześcioma wyjątkowymi kompozycjami, które w perfumerii Sillage wybrałam jako idealnych towarzyszy powrotu do biura. Każdy z nich niesie inną historię i inne emocje; od ciemnej, aksamitnej głębi, przez rewolucyjną odwagę, po egzotyczną podróż, której zapach zostaje z nami na skórze.
Oscuro to jak wejście do zacienionej biblioteki, w której półmrok otula drewniane półki. To zapach ciszy i tajemnicy, głęboki i cielesny. Czuję w nim coś medytacyjnego. Tak jakby zatrzymywał czas, pozwalał odciąć się od zgiełku i wziąć oddech. Idealny na momenty, gdy potrzebuję wewnętrznej siły i skupienia. W pracy staje się niewidzialną tarczą, intymnym światem, do którego tylko ja mam dostęp.
Still Life jest jak uśmiech w poniedziałkowy poranek. Pełen życia, błyskotliwy, musujący. Kiedy go noszę, czuję się jak na przyjęciu z egzotycznym drinkiem w dłoni. Odnajdziesz w nim soczyste yuzu, odrobinę pieprznej pikanterii i rum, który dodaje odwagi. To zapach, który budzi we mnie lekkość i chęć świętowania nawet najmniejszych rzeczy: udanego spotkania, szybkiej przerwy na kawę, słońca wpadającego przez okno. Dla mnie to perfumy, które mówią: „ciesz się chwilą, nawet tu i teraz”.
Iconic Amber Oud – Welton London
Ten zapach jest jak luksusowy szal z kaszmiru: elegancki, otulający, trochę uzależniający. Iconic Amber Oud łączy w sobie ogień orientu i nowoczesny szyk. Na mojej skórze najpierw pojawia się rozgrzewający imbir i kardamon, potem wkracza szlachetny oud otoczony słodyczą miodu i tytoniu. To zapach zdecydowany, który daje poczucie pewności siebie.
Revolution pachnie dla mnie jak elegancka biblioteka z wysokimi regałami i skórzanymi fotelami, w której unosi się zapach papieru i świeżo wyprawionej skóry. Jest w nim siła, spokój i ponadczasowa charyzma. Uwielbiam to połączenie lekko metalicznych tonów z ciepłem skóry. Zapach przywołuje obraz miasta pełnego energii, ale też odwagi, by zmieniać świat. To propozycja dla tych, którzy w biurze chcą być nie tylko obecni, ale też zapamiętani.
Noa Noa to podróż. Jest jak opowieść o odległych zakątkach świata: barwna, zmysłowa, trochę dzika i pełna światła. Czuję w nim lekkość egzotycznego powietrza, miękkość zieleni i radość odkrywania nowych miejsc. To zapach, który w biurze działa jak okno otwarte na świat. Przypomina, że poza kalendarzem spotkań istnieje jeszcze sztuka, natura i marzenia. Nosząc go, mam wrażenie, że na chwilę przenoszę się na odległą wyspę, choć siedzę przy komputerze.
Santal-Basmati jest jak cisza o poranku: miękka, kojąca, intymna. Pachnie jak luksusowa medytacja: kremowe drzewo sandałowe otulone aksamitnym aromatem ryżu basmati. To duet niezwykle zmysłowy, a jednocześnie minimalistyczny. Kiedy mam go na sobie, czuję harmonię i spokój, które sprawiają, że chaos dnia nie ma nade mną władzy. To mój zapachowy rytuał skupienia. Jak filiżanka herbaty wypita powoli, bez pośpiechu. W biurze działa jak balans - elegancki, wyciszający, ponadczasowy.
Każdy z tych zapachów jest inny, ale wszystkie mają wspólny mianownik: nadają codzienności nowego wymiaru. Powrót do biura nie musi oznaczać końca wakacji. Dzięki wyjątkowym zapachom możemy nosić je przy sobie każdego dnia.
Jeśli chcecie sprawdzić, który z tych zapachów stanie się Waszym sprzymierzeńcem w powrocie do pracy, zapraszam do perfumerii Sillage. Możecie przetestować je na własnej skórze i pozwolić, by same opowiedziały Wam swoją historię.