Są takie dni, kiedy zapach nie jest już tylko perfumami, ale biletem lotniczym bez daty powrotu. Tak właśnie poczułam się, kiedy po raz pierwszy poznałam Viage Fragrances – młodą, niszową markę z Emiratów Arabskich, której kompozycje są niczym atlas świata rozsypany w nutach, wspomnieniach i niewypowiedzianej tęsknocie za drogą.
Każdy flakon to opowieść o mieście. Nie idea, ale jego puls, światło, klimat i to, co zostaje z nami, gdy lotnisko dawno już znika pod skrzydłem samolotu.
Pozwól, że dzisiaj zabiorę Cię w podróż po zapachach, które najbardziej mnie poruszyły.
Obraz wyspy, która potrafi uspokoić nawet najbardziej zmęczony umysł.
Pierwszy wdech to soczysta mandarynka i pomarańcza, tak świeża, że czuję, jakby ktoś wycisnął owoc tuż przede mną, sok lśni na palcach, a powietrze jest lepkie i słone od oceanu. Ale Honolulu w wydaniu Viage nie jest jedynie cytrusowe. Po chwili do skóry przywiera nuta soli, minerałów, ciepła ziemi wygrzanej hawajskim słońcem. W sercu robi się miękko, za sprawą fiołka, nieśmiertelnika i szafranu, które układają się jak wiatr na zboczach wulkanu. A baza…? Zamsz, agar, osmantus i wanilia z Madagaskaru – jedwabista, komfortowa, ciepła. Jak wieczór na plaży, kiedy słońce już zaszło, ale piasek wciąż pamięta dzień.To zapach dla tych, którzy chcą spokoju, światła, lekkości, ale z odrobiną tajemnicy.
Kolor, rytm i uśmiech.
Buenos Aires pachnie jak miasto, które nigdy nie idzie spać. Pierwszy akord to intensywny hibiskus i róża damasceńska. Soczysta, pełna życia otoczka, która od razu przyciąga uwagę, jak ulica pełna barwnych domów w dzielnicy La Boca. W sercu pojawia się coś zaskakującego: mięta, cynamon, odrobina piżmianu. Świeżo, ale pikantnie. Elegancko, ale z wigorem. To jak spacer wśród ludzi pijących kawę przy małych stolikach, gdy nagle ktoś porywa się do tanga, bo przecież w Buenos Aires uczucia tańczą same. Baza zapachu jest jedwabista: wanilia, skóra, ambrette. Ciepła skórzana nuta sprawia, że zapach nie jest cukrowy! Jest charakterny, przytulny i pełen zmysłowego ciepła.To perfumy uśmiechnięte, spontaniczne, magnetyczne. Jeśli zapachy mogą tańczyć, ten właśnie tańczy.
Luksus w wersji miękkiej, aksamitnej i szlachetnej.
Dubai w perfumach często kojarzy się z ciężarem, bogactwem, orientalną słodyczą. Tutaj jest inaczej. To elegancja nieprzerysowana, wysokogatunkowa, pełna blasku, ale bez krzyku. Otwiera się balsamem i różą, a przełamana jest świeżym grejpfrutem. To jak spacer po Jumeirah o poranku: luksus, ale w chłodnym, perłowym świetle. Wanilia, nuty owocowe i wiciokrzew sprawiają, że w sercu robi się kremowo. Zapach staje się miękki, kobiecy i zmysłowy, jak tkanina muskająca rozgrzaną skórę. A baza? Baza to piżmo, żywice, ambra niczym ciepło pustynnego wieczoru, pełne blasku, ale wyważone.Jeśli ktoś szuka zapachu arabskiego, ale lekkiego, z klasą i światłem – to właśnie on.
Zapach miasta, w którym życie dzieje się przy stole, na ulicy i w sercu.
Barcelona pachnie tak, jak brzmi jej nazwa: głośno, żywo, promiennie. Cytrusy eksplodują już w pierwszych sekundach: cytron, włoska bergamotka, pomarańcza, grejpfrut. A potem – imbir. Pikantny, energiczny, elektryzujący. W sercu jest cała śródziemnomorska dusza: neroli, rozmaryn, szałwia. Można niemal wyczuć, jak bryza od morza miesza się z ziołami z lokalnych targów. Baza zapachu ma pazur: czarna herbata, olibanum i ambra. Jest dymnie, żywicznie i hipnotyzująco! Ten zapach jest jak noc, która nad Barceloną nigdy nie staje się cicha.To zapach dla tych, którzy kochają energię i nie udają spokojniejszych, niż są.
Perfumy jak jedwabny welon: miękkie, luksusowe, zmysłowe.
Pierwszy wdech to jak wejście do sklepu z pudrowanymi kwiatami i słodkimi owocami. Połączenie róży, ylang-ylang, liczi, jaśminu i bergamotki sprawia, że otwarcie zapachu jest kwiatowe, ale również niezwykle nowoczesne, zmysłowe i eleganckie. W sercu mamy prawdziwą falę kremowej wanilii, tonki, piżma i... jeszcze więcej kwiatów! Zapach układa się wówczas na skórze jak miękka, beżowa, kaszmirowa chusta. Baza jest dymno-słodka: kadzidło, cedr, heliotrop, cukrowy pył i wetyweria dodają zapachowi głębi i tajemnicy. To jak Shanghai nocą – światła odbijające się w wodzie, dym kadzideł i jedwabne sukienki falujące na wietrze.Zmysłowy, kobiecy, otulający. Perfumy, które nie pachną jak nic oczywistego.
Cisza. Błękit. Elegancja minimalizmu.
Zurich nie krzyczy. Zamiast tego koi. Otwarcie jest słodkie, miękkie, niemal baśniowe! Mamy w nim: karmel, watę cukrową i różowy pieprz.
Zapach nie jest jednak przesłodzony, bo serce przynosi delikatność. Miód i konwalia, dodają zapachowi łagodności, "czystości" i takiego... pastelowego wydźwięku! Bazę stanowi wanilia, piżmo, paczula: jest więc lekko pudrowo, kremowo i niezwykle uspokajająco. Dla mnie to zapach ciepłego swetra, białego wina nad jeziorem i spaceru po mieście, gdzie czas płynie wolniej. Dla tych, którzy kochają subtelność, intymność i spokój.
Najbardziej tajemniczy, szlachetny, głęboki
Alexandria pachnie jak miasto zanurzone w historii. Pierwsze nuty kardamonu, figi i czarnej herbaty są jak wejście do starej biblioteki tuż po ucieczce z rozgrzanej ulicy: aromatyczne, lekko dymne, pełne przypraw i cichej elegancji. W sercu kwiaty nie są romantyczne ani lekkie. Róża jest ciemna i nasycona, jakby obtoczona w pieprzu i dymie, a irys wnosi suchą, mineralną szlachetność. Zapach przykleja się do skóry jak wspomnienie, które nie chce wyblaknąć. Baza to aksamitna głębia: sandałowiec jak chłodny kamień, paczula jak nocne powietrze nad wodą, wanilia burbońska i tonka tworzą kremową, zmysłową i wytrawną kompozycję. To zapach dojrzały, elegancki i tajemniczy.
Viage – marka, która pachnie światem
To, co mnie zachwyciło najbardziej, to fakt, że Viage nie bazuje na stereotypach: Dubai nie jest przytłaczająco arabski, Honolulu nie jest banalnie cytrusowe, Barcelona nie jest tylko świeża. Każdy zapach ma swój charakter, swój świat, swoją opowieść.
To perfumy dla osób, które kochają podróże – nawet te odbywane wyobraźnią.





































Cookies