Zapachy z duszą - czyli moja przygoda z marką Affinessence
Czasami wystarczy jedno psiknięcie, jeden ulotny akord, by poczuć, że oto dzieje się coś magicznego. Dokładnie tak było, gdy po raz pierwszy zetknęłam się z Naszą nową marką w Perfumerii, czyli Affinessence — i dziś, z radością i dumą, dzielę się z Wami tą niezwykłą historią.
Nie każda marka potrafi rozkochać od pierwszego kontaktu. Ale Affinessence to zupełnie inna liga. To nie są po prostu piękne perfumy — to intymne doświadczenie, osobista opowieść i alchemia emocji, która zostaje z Tobą na długo.
Kiedy pasja staje się sztuką.
Za Affinessence stoi niezwykła kobieta — Sophie Bruneau. Jej historia brzmi jak scenariusz filmu: baletnica, pianistka, rzeźbiarka, a potem przez 25 lat — kreatorka zapachów dla największych marek. I to właśnie jej miłość do perfum wzięła górę, gdy w 2015 roku, po założeniu własnej firmy konsultingowej, postanowiła stworzyć markę, która będzie świętem tego, co w perfumerii najgłębsze, najintymniejsze i... najbardziej zmysłowe.
Affinessence to perfumy odważne, niebanalne, które wychodzą poza schemat klasycznej piramidy zapachowej. Zamiast klasycznego podziału na nuty głowy, serca i bazy, mamy tu coś innego: kolekcje stworzone wokół jednej warstwy! Brzmi minimalistycznie? Nic bardziej mylnego. To właśnie ta koncentracja daje olfaktoryczny efekt wow!
Kolekcja nut bazowych – zapachy, które zostają
Zacznijmy od kolekcji nut bazowych. To kompozycje stworzone wyłącznie z najgłębszych, najbardziej trwałych i otulających składników — ambry, wanilii, oudu, skóry czy drzewa sandałowego. Te zapachy nie grają wstępów ani finałów — od razu uderzają w najczulsze struny, zostają na skórze, ubraniach i we wspomnieniach.
Cuir-Curcuma to zapach jak skórzana kurtka i złociste chai-latte. Kurkuma dodaje mu orientalnej miękkości, ale to skóra gra tutaj główną rolę! Jest surowa, seksowna i prawdziwa. Dla mnie to zapach prawdziwej liderki.
Santal-Basmati zaskoczył mnie swoją miękkością. Jest niczym kaszmirowy szal. Drzewo sandałowe i aromatyczny ryż basmati tworzą w nim aksamitną całość, którą uzupełnia irys. To kwintesencja cichego luksusu i harmonii. Patchouli-oud to mój zapach na wieczór! Jest głęboki, tajemniczy, z nutą zmysłowego dymu. Jeśli kochacie połącznie nut drzewnych z pudrową elegancją, Cedre-Iris z pewnością przypadnie Wam do gustu! Cedr jest tu jak struktura, rama obrazu, a irys – jak aksamitna farba. To perfumy intelektualistki z duszą artystki. Musc-Ambre Gris to zapach morskiej bryzy... na skórze nagrzanej słońcem. Ciepłe, zwierzęce ambrowe nuty spotykają mineralną świeżość. Trufla, mate, wetyweria – wszystko tu gra razem. Zmysłowy, ale nie oczywisty. Kojący i intrygujący zarazem. I na koniec wanilia! Ale nie słodka - raczej głęboka, aksamitna i kadzidlana. Vanille-Benjoin to zapach bliskości, czułości, wieczorów pod kocem. I choć jest spokojny, to ma magnetyzm. Nie da się go zignorować.
Dla mnie zapachy z tej kolekcji są niczym luksusowa bielizna — niewidoczne, a jednak w pełni obecne. Można je nosić solo lub... pod inne perfumy, budując własny, wyjątkowy signature scent. Uwielbiam tę zabawę w warstwowanie — czasem wystarczy kropla Cuir-Curcuma pod ukochany klasyk, aby odkryć go na nowo.
Kolekcja nut serca – sztuka uwodzenia
Kolekcja nut serca to flirt zapachu z emocjami. I to dosłownie! Affinessence wykorzystuje tu technologię EmotiBoost® i EmotiWaves®, testowaną naukowo przez DSM-Firmenich. Te zapachy mają za zadanie... zwiększyć Twoją siłę przyciągania. Tak, dokładnie — uwodzić, hipnotyzować, zostawiać ślad nie tylko w powietrzu, ale i w sercach.
Moim absolutnym faworytem z tej linii jest Rose-Réglisse — różano-lukrecjowa kompozycja, która sprawia, że czuję się jak bohaterka filmu. Róża jest tu nie cukierkowa, ale głęboka, kobieca, zadziorna. Lukrecja dodaje jej miękkości i czegoś... dekadenckiego. Pachnie jak uśmiech pewnej siebie kobiety w jedwabnej sukni. I tak też się w nim czuję.
Ciekawostka? W testach zapachowych aż 74% osób uznało, że Rose-Réglisse zwiększa ich poczucie atrakcyjności i pewności siebie. A ja... zupełnie się nie dziwię!
Drugi zapach z tej kolekcji, czyli Safran-Neroli mówi o spotkaniu światła z cieniem. Ciemna herbata z szafranem łączy się z świetlistym neroli. Orient i biel. Kontrast i harmonia. Słodycz i gorycz. To zapach jak pocałunek o zachodzie słońca — zaskakujący i ciepły. Uwodzi nie hałasem, a szeptem. Dla mnie – najprawdziwszy zapach intymności.
Kolekcja nut głowy – rewolucja świeżości
Na koniec coś dla tych, którzy kochają świeżość! Sophie Bruneau postanowiła rozwiązać ten perfumeryjny paradoks ulotności pierwszych nut w zapachach i... zrobiła to. Kolekcja nut głowy to trio perfum, które pachną świeżością nawet po 10 godzinach!
Nie zmieniają się w coś innego. Nie znikają. Pachną dokładnie tak, jak na początku. To naprawdę coś nowego — diamenty świeżości, jak nazywa je sama Sophie. I wiecie co? Nie bez powodu.
Gingerbread-Latte to dla mnie śniadanie na tarasie w letni poranek. Lód w szklance z herbatą matcha, plasterki świeżego imbiru, odrobina mleka kokosowego. Ten zapach jest jak chłodny łyk, który rozbudza ciało i zmysły – rześki, ale z kremową głębią. Z kolei Combava-Cedrat to cytrusowy manifest! Eksplozja limonki i mięty – jak spacer po ogrodzie cytrusowym zaraz po deszczu. Bergamote-Racines to prawdziwa bergamotka z głębią. Najpierw radosna, musująca niczym prosecco z pomarańczą, potem zaskakuje... marchwią! Taką surową, chrupiącą, świeżo wyrwaną z ziemi. Do tego wetiwer i korzenna baza – dla mnie to zapach wolności i korzeni, podróży i powrotów.
W Affinessence zakochałam się nie tylko przez zapachy, ale przez filozofię marki. Autorce nie chodziło o to, aby jej perfumy podobały się każdemu. Chodziło o to, by dotknęły czegoś prawdziwego. Czegoś, co rezonuje z Tobą — Twoimi wspomnieniami, emocjami, pragnieniami. Te perfumy nie mają być łatwe. Mają być Twoje.
Dlatego zapraszam Cię do naszej perfumerii Sillage, abyś odkryła tę wyjątkową markę na własnej skórze. Zanurz się w nuty, pozwól sobie na emocje.
Może znajdziesz swoją różę i lukrecję. A może zupełnie co innego. Wiem jedno — Affinessence nie zostawi Cię obojętnym.
Z perfumeryjną miłością,
Paulina